Podstawową atrakcją "turystyczną" w Chandigarze są wielgaśne budynki, tzw "Pomnik Demokracji", zaprojektowane również przez La Coubesiera, w których mieszczą się urzędy stanowe Punjabu i Haryany oraz sąd stanowy. Aby się tam dostać trzeba mieć list polecający,wydawany od ręki w informacji turystycznej oficjalnej, mieszczącej sie na dworcu w sektorze 17. I wlasnie tam poszliśmy rano, po te listy, mimo że dzień wcześniej Narinder ze złością mówił, że to biuro wydaje je nielegalnie!!! Widać było, że miedzy nim a oficjalnym biurem turystyczno-informacyjnym nie ma zgody. I właśnie w tym biurze facet ostrzegł nas przed Narinderem, że to stary oszust, że ma swoje własne biuro turystyczne i zeby unikać go. Byliśmy troszkę bardzo zmieszani, bo nie wiedzieliśmy co robić, komu wierzyć, widać że biuro i dziadek się nie lubią i wchodzą sobie w paradę. Postanowiliśmy więc już po otrzymaniu tych listów, że olejemy dziadka i poszlismy sami do tych budynków na zwiedzanie ich. Najpierw trafiliśmy do tzw "sekretariatu", czyli budynku w którym mieściły się biura stanu Punjab. I jak to Indie, biurokracja na najwyższym stopniu rozwoju. Złączyli nas w grupkę z jakimiś Japończykami, Francuzką i Belgiem, przydzielono nam jakiegoś żołnierza z karabinem jako obstawa i przewodnik, po drodze w różnych pokojach chyba trzykrotnie spisali nas z paszportów, 2 razy sxerowali paszport, wpisali nas w kilka ksiąg, cała biurokracje trwała chyba w sumie z godzinę, a to tylko po to, aby wejść schodami na dach budynku, porozglądać sie po okolicy i zjechać windą. Powiedzieliśmy dość, do pozostałych budynków już nie poszliśmy. Wracając z Sekretariatu spotkaliśmy naszego Narindera, który prowadził już inną turystkę, jakąś Szwedkę. Powiedzieliśmy mu, ze nie wiemy co jest między nim a informacją turystyczną, jakie mają zatargi ,ale my nie chcemy występować po jakiejkolwiek stronie, więc krótko, ale grzecznie, niech się od nas odczepi. Chyba za bardzo nie chciał gadać przy tej Szwedce, bał się moze że też od niego zwieje, że ją do tego namówimy lub nastraszymy nim. Następnie poszliśmy do najcudowniejszej atrakcji miasta, a mianowicie skalnego ogrodu. Jakiś hobbysta, człowiek z artystyczną duszą i zaparciem w częsci jednego z parków utworzył skalny ogród, w całości zbudowany z odpadków życia codziennego. A więc z potłuczonych talerzy i płytek, garnków glinianych, jakichś kabli i części elektrycznych, bransoletek. A w tym ogrodzie utworzył z tego wszystkiego wąwozy, góry, skałki, wodospady i rzeki, a także wiele rzeźb ludzi i zwierząt. Robi to niesamowite wrażenie. Następnie poszliśmy nad sztuczne jezioro, wybudowane przy budowie miasta, wróciliśmy busem do centrum i poszliśmy do centrum handlowego znajdującego się w tej samej dzielnicy na wielkim placu, na którym było bardzo dużo różnych eleganckich sklepów, chyba więcej niz w całych Indiach razem wziętych. tam też zjedliśmy kolacyjkę.