To nasz ostatni dzień w Kathmandu, przeznaczyliśmy go na załatwianie pozwoleń trekkingowych. Samo załatwianie przebiega szybko, trzeba mieć tylko 3 zdjęcia paszportowe i pieniążki, agencja od razu wystawia bezpłatnie dodatkowo legitymację którą również trzeba mieć na szlaku obok samego permitu. Wyrabiając pozwolenia warto spytać o wodę na szlaku, wtedy się dostaje kupony na bezpłatne dwa litry filtrowanej wody dostępnej do kupienia mniej więcej raz na dzień trekingu. Jest to obrona parku narodowego na plastikowe butelki. Wystarczy mieć na stałe butelki w czasie trekingu i za dużo mniejszą cenę kupować wodę od pracowników parku narodowego. Pierwsza możliwość kupienia wody filtrowanej jest w wiosce Tal, a później mniej więcej raz na dzień. Ceny tej wody zaczynają się od 35 rupii w Talu i rosną do 60 rupii w ostatnim noclegu przed przełęczą Thorung La, następnie znów spadaja do 35 rupii. Oczywiście ceny są za 1 litr wody. Oryginalnie pakowana mineralna jest kilkakrotnie droższa. Po załatwieniu permitu poszliśmy zwiedzać nowy pałac królewski, po zdetronizowaniu króla również to miejsce przerobiono na muzeum, ale źle trafiliśmy, akurat we wtorki muzeum było nieczynne. Żołnierze pozwolili nam tylko zrobić zdjęcie z zewnątrz. Resztę dnia poświęciliśmy na łażenie po sklepach. Na Thamelu można kupić wszystkie potrzebne do trekingu przedmioty, oczywiście nieoryginalne tylko podróbki, ale w sumie o mało co mniejszej jakości. Tylko oczywiście targowanie wskazane.