Po goracej Palitanie pojechalismy nad morze troszke sie ochlodzic (oczywiscie w przenosni, nie zamierzalismy sie oczywiscie kapac w brudnym morzu, ble)i odpoczac od zgielku miejskiego.
Wysepka okazala sie wspanialym miejscem na rekonwalescencje dla Ani zoladka :-) w koncu znalazla cos co moze jesc i ..strawic.
Jedynym minusem miasta sa stada pijanych Hindusow. Wiaze sie to z tym ze w calym Gujaracie jest wprowadzone prohibicja na wyroby alkoholowe. Aby pic w tym stanie mozna wyrobic sobie tygodniowe pozwolenie na kupowanie alkoholu. Pozwolenie takie dla zagranicznych chyba jest bezplatne, a dla Hindusow kosztuje. A ze Diu nie jest czescia Gujaratu tylko calkiem odrebnym malym stanem, tam prohibicji juz nie ma, wiec hindusi jada tam na drinkowe wycieczki i juz zaraz po przyjezdzie widzileismy kilku zataczajacvych sie.
Po pysznej pizzy ( choc mikroskopijnych rozmiarow) nabralismy sil na tyle zeby jeszcze zwiedzic fort w Diu. Bardzo przyjemne miejsce, tylko kilku turystow, mozna sobie posiedziec w spokoju wpatrujac sie w fale obijajace sie o brzeg i wsluchujac w szum morza.