Rano dowiedzieliśmy się, że najciekawsza część święta, Kumari Devi, przypada właśnie tego dnia. Wszystko się dzieje w sumie głównie na Durbar Square, więc po śniadaniu poszliśmy tam zająć sobie dobre miejsca.
Święto Kumari Devi, może zaczniemy od wytłumaczenia kto to jest Kumari. Mianowicie Kumari jest żywym bóstwem Nepalczyków. Jest to dziewczynka wybierana z buddyjskich rodzin złotników z okolic Kathmandu, musi ona posiadać 32 cechy zewnętrzne zgodne z wytycznymi, dopóki był król musiała mieć także horoskop zgodny z królewskim, przede wszystkim musi być w młodym wieku (3-4 lata) i funkcję swą sprawuje tylko do pierwszego okresu. Po osiągnięciu dojrzałości staje się zwykłą kobietą i musi rozpocząć normalne życie, mimo że jest do niego zupełnie nieprzystosowana. Mieszka w domku znajdującym się na placu Durbar Square i od czasu do czasu pokazuje się w okienku błogosławiąc ludzi, a kilka razy do roku wychodzi poza swój domek. I właśnie jednym z tych dni jest właśnie Kumari Devi. Podczas tego święta jest obwożona przez 3 dni po mieście w swej okolicznościowej karocy. (w sumie to ta karoca brzydka jest).
Więc pełni chęci obejrzenia bóstwa poszliśmy na Durbar okupować najlepsze miejsca. Ale nic z tego, bo nas wszędzie przeganiali, a to miejsca dla prasy, a to dla orkiestry, a to dla vipów, ale w sumie to też nieźle wylądowaliśmy, choć kumari za bardzo nie widzieliśmy.