...a w nocy padał deszcz. Rano w Talu podczas śniadania właściciel naszego hoteliku poinformował nas, że w nocy podczas deszczu godzinę drogi od wioski była jakaś lawina błotna i zerwało most, i że jest bardzo trudno przejść. Na początku się tym nie przejeliśmy, postanowiliśmy iść i zobaczyć to na własne oczy. Wyszliśmy więc na szlak, i po kilkunastu minutach za wioską, kiedy zaczęło się stromsze podejście, musieliśmy stanąć twarzą w twarz ze straszną prawdą: TO NIE JEST DLA NAS, SZCZEGÓLNIE PRZY TAKIEJ KONDYCJI JAKĄ MY MAMY!!! Decyzja była szybka, za długo się nie zastanawialiśmy, zeby się nie rozmyślić, tylko jak to się mówi nie za bardzo ładnie, dupę w troki i chodu z powrotem. Wróciliśmy do Syange pod wieczór. Po drodze mijaliśmy kilka osób, które szły w górę, każdy patrzył na nas dziwnie, pytali czy wiemy gdzie idziemy, czy nie pomyliliśmy drogi, że to przecież nie w tę stronę!!! A my wszystkim mówiliśmy że w dobrą.
Nocleg w Syange, kolacja z pysznym plackiem bananowym, koniecznie trzeba spróbować!!!; zupą dyniową (pycha) i zupą czosnkową (jeszcze większa pycha).