Po jak zwykle dosc dlugiej podrozy dotarlismy w koncu do Khajuraho. W tym miasteczku znajduja sie stare swiatynie, na ktorych jest wyrzezbiona prawie cala kamasutra, ale to zwiedzamy jutro. na dworcu znow rzuicilo sie kilku sepow, oferujacych nocleg. Na jednego z nich sie zgodzilismy, jako ze cena nie byla zbyt duza i polozenie hotelu tez bylo dobre. Zaprowadzil nas do rikszy i pojechalismy z nim do hotelu. Pokoj okazal sie ok, ale kiedy mielismy sie zameldowac, kazali nam zaplacic za riksze ktora jechalismy z nim do hotelu. Wkurzylismy sie, bo po pierwsze cene rzucil zawrotna, a po drugie jak nas do niej prowadzil to ani slowem nie wspomnial ze ta riksze to my musimy oplacic. Zwykla jak zgarniali nas wczesniej z dworcow to riksze byly na koszt hotelu. Kiedy pytalismy go dlaczego nie powiedzial nam o tym na dworcu, glupio odrzekl ze wtedy nie pytalismy. Wiec w tyl zwrot, zabralismy manatki i zostawilismy ich bez zalu, z niezplaconym riksiarzem. Zaraz obok znalezlismy inny nocleg. W lepszym hotelu i z podobna cena.
Poniewaz mielismy jeszcze mnostwo czasu do zachodu slonca, ruszylismy na zwiedzanie okolicznych swiatyn. Po drodze zaczepialo nas mnostwo dzieciakow wolajacych o dlugopis, czekolade, pieniadze lub chcacych tylko podszkolic angielski.