Polowe dnia spedzilismy w autobusie, a reszte na spokojnym zwiedzaniu Ahmedabadu. Miasta, ktore powitalo nas w koncu normalnymi, indyjskimi cenami, i slicznym bazarkiem z roznymi swiecidelkami. Zajrzelismy do kilku meczetow ( wszytkie identyczne, stwierdzilismy ze islam ma najnudniejsze swiatynie wsrod wszystkich religii) i jednej hinduskiej swiatyni, po ktorej oprowadzal nas jakis pan emeryt, ktory wolontarystycznie-hobbystycznie (wow myslelismy ze to niemozliwe w Indiach znalezc kogos takiego) oprowadza zagranicznych turystow w zamian za pochlebne opinie w zeszycie pamiatkowym i ewentualnie jakas zagraniczna monete do jego kolekcji. Niestety my nawet grosza polskiego nie mielismy, wszytko wczesniej rozdalismy w Pushkarze... ale pan byl bardzo mily i mimo ze zbyt dobrze po angielsku nie mowil to bardzo sie staral nam wytlumaczyc swoja religie.