W Chittor znajduje sie najwiekszy chyba w Rajastanie fort, (na ktory mielismy widok z okien naszego pokoju) ale z niewiadomych przyczyn (brak lotniska???) jest on poza typowymi szlakami turystow zagranicznych.
Wyspani, ze swiezymi umyslami wyruszylismy w kierunku fortu wczesnie rano, zeby uniknac wspinania sie pod gore w pelnym sloncu. Ale fort wydawal sie byc tak daleko... wiec uleglismy namowa riksiarza (pierwsza zasada turysty - nie ufaj nigdy riksiarzowi...)i podwiozl nas na sama gore, a potem okazalo sie ze bilety mozemy kupic tylko na dole...czyli jakies 2 km spacerkiem z powrotem, i potem znow w druga strone i tak dalej...Ale nie bylo to takie zle bo czesc miejsc udalo nam sie zwiedzic bez biletu i bez tlumow ktore pojawily sie juz okolo 10. W miedzy czasie spotkalismy Niemca ktory podrozuje ta sama droga co my od Pushkaru. Widzielismy juz go 4 razy. Po drodze zawitalismy tez do jedynej w forcie knajpki, w ktorej pan serwowal przepyszne kanapki z jajkiem i wysmienita herbate, Lukasz skusil sie az na 3 filizanki :)
Spedzilismy w forcie praktycznie caly dzien wloczac sie po tamtejszych zakamarkach, niektore miejsca zwiedzilismy nawet 2 razy za kazdym razem odkrywajac cos nowego :) Zaliczamy ten dzien do bardzo udanych :-)