Tego dnia ruszyliśmy znów poza miasto. Najpierw busem do Jałty, a później autobusem na Przełęcz Angarską, skąd zaczynają się trasy na Demerdży i Czatyr-Dach. Dziś postanowiliśmy ruszyć na prawo, i przez Dolinę Przywidzeń dotrzeć do jajły Demerdży, i jeśli czas pozwoli wejść też na jeden z wierzchołków tejże góry. Niestety, plany się nie do końca powiodły. Oczywiście oznakowania żadnego tam nie było, a korzystanie z przewodnika sprzed 3 lat w górach, który opisując trasę pisze o drzewie z zieloną strzałką, które już na pewno zostało ścięte lub o jakimś słupku, który na pewno już zniszczyli wandale, nie było do końca było rozsądne. Szybko się zgubiliśmy, a kiedy w końcu cudem dotarliśmy do Doliny Przywidzeń na dalsze wędrówki, a tym bardziej na wspinanie sie na szczyt już nie mieliśmy sił. Jako że blisko w dole ujrzeliśmy jakąś wioskę, postanowiliśmy tam zejść licząc na jakiś bus do Ałuszty. Szczęście nam dopisało, właśnie odjeżdżał busik, (następny był dopiero za jakieś dwie godziny!).