Tego dnia zrobiliśmy sobie pieszą wycieczkę na wschód od stolicy, planując zwiedzić trzy ważne religijne miejsca okolic Katmandu. Jako że były one oddalone od siebie tylko o około 3-4 km, zdecydowaliśmy w tamtą stronę się przejść, a ewentualnie na powrót, o ile sił by nam brakło, wykorzystać jakiś środek transportu. Zaczęliśmy od Pashupatinath, najświętszej świątyni hinduistycznej w Nepalu, centrum religijne i pogrzebowe. Niestety, dla nie Hindusów sama świątynia jest niedostępna, można ją tylko obejrzec z okolicznego wzgórza, gdzie zrobiono specjalny taras widokowy na kompleks i ghaty pogrzebowe. Z pomocą mapy i ludzi w końcu udało nam się do tego miejsca dostać. A tam zaskoczenie, bo mimo że do świątyni nie wpuszczają to wymyślili opłatę zbyt dużą jak na atrakcje tego miejsca.
Tu rada dla planujących zwiedzać Nepal. Nepalczycy tak wierzą zagranicznym turystom, że kupią oni bilet, że kontrole są bardzo łatwe do ominięcia, szczególnie w Pashupatinath, Bhaktapurze, na Durbar Square w Kathmandu i Patanie, w Boodnath i Swayambhunath. Choć w tym ostatnim jest najtrudniej ominąć bramki, ale dla chcącego nic trudnego. Opisując każde z tych miejsc udzielę wskazówek jak tego dokonać.
W Pashupatinath, zanim dojdzie się do kas, należ skręcić tuż przed domem starców w uliczkę ze straganami, dojść do świątyni Raj Rajeshwari, przejść przez nią i wyjść drugim wyjściem od strony rzeki, przejść mostem na drugi brzeg i drugim brzegiem wrócić do wlaściwego mostu, ghatów pogrzebowych i tarasów widokowych.
W Pashupatinath, jeśli kogoś kręcą takie atrakcje, można z bliska przyglądać się pogrzebom hinduistycznym i stosom pogrzebowym. Jest tam 5 miejsc, na których stale kogoś kremują. Także po drugiej stronie rzeki, równo w ghaty pogrzebowe, jest miejsce gdzie można spotkać chyba najciekawszych sadhus w Nepalu, czyli hinduskich świętych mężów, przebranych w bardzo kolorowe szaty, pomalowanych na twarzach w barwne kolory i często z dredami lub rekordowo długimi wąsami i brodami. Oczywiście można robić im i z nimi zdjęcia, ale za opłatą dokładniej nie ustaloną, czyli co łaska, choć oni oczywiście krzyczą sumy dość wysokie, ale zadowolą się 10 rupiami.
Popatrzyliśmy z tarasów widokowych na cały kompleks i poszliśmy przez wzgórze, gdzie są poukrywane jeszcze jakieś świątynie do drogi, którą podążyliśmy do następnej tego dnia atrakcji.