Po kilku godzinkach dotarliśmy do tego miasta, i tu rozczarowanie, bo przy dworcu nie było żadnych noclegów, ani żadnych babć proponujących nocleg. Powoli ruszyliśmy sami czegoś szukając. Po drodze zauważyliśmy kierunkowskaz na jakąś gostinnicę, która okazała się całkiem sympatyczna. Złożyliśmy manatki, i pojechaliśmy pokręcić się po centrum podobno najbardziej romantycznego miasta Krymu. Ale miasto nas rozczarowało, nie było nic specjalnego w nim, ruiny twierdzy w stanie opłakanym, główna promenada jakaś licha, brak dostępu do morza bo wszędzie jakieś tereny prywatne lub wojskowe. Zniesmaczeni wróciliśmy spać.